Życie w Mjanmie

Tym razem znowu Azja.

W Birmie uderzyło mnie kilka rzeczy, których nadal nie potrafię wytłumaczyć. Bo tak: po kraju podróżuje się całonocnymi dalekobieżnymi autobusami. W tych autobusach, które zaczynają swój bieg koło godziny 22-23 podaje się wszystkim kawę. Znaczy się, żeby niby nie spać? Ale, nie bo autobusy reklamują się, że mają bardzo wygodne rozkładane fotele (ergo oczywistym jest, że do spania). Poza tym co robić jeśli nie spać? Jest noc, możnaby może liczyć mijane latarnie, gdyby były, bo w Mjanmie nie ma. Do tego jest diabelnie zimno. Klimatyzacja robi 12*C tak człowiek nie może zasnąć. Czyżby faktycznie należało nie spać??
Może ludzie boją się, że jak usną to ktoś ich okradnie i wolą pilnować dobytku? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.

Inna ciekawa sprawa to wszechobecne niepościągane opakowania sprzętu. Nie takie kartonowe opakowania, tylko te takie folijki, którymi oblepia się plastikową powierzchnię sprzętu, aby się nie porysował w transporcie. Folijki znajdują się na (ciekłokrystalicznych) telewizorach w pokojach hotelowych. Odklejona jest tylko ta na wyświetlaczu, tam gdzie jest obraz. Ba, nie tylko folijki, ale i takie "trójkąty" zakładane na róg telewizora na którym pisze 24'', LCD, super duper, ultra-HD+++. I one akurat zasłaniają częściowo ekran. Gdy je pościągałem aby zobaczyć co leci w telewizji w Rangunie, to następnego dnia sprzątaczki umieściły je z powrotem na swoich "właściwych" miejscach.

W Mjanmie jakieś tam przepisy przeciwpożarowe obowiązują, bo w hotelach są na każdym piętrze węże gaśnicze. Tyle, że te węże są ciągle w plastikowych oryginalnych zgrzanych opakowaniach - znaczy nikt ich nigdy nie rozpakował. Nie sprawdził, że wąż jest prawidłowo wykonany i się nie uszkodził, nie spróbował go podłączyć do hydrantu i zobaczyć, czy sposoby mocowania pasują... Jeśli będzie się palić w budynku to ta folia na zrolowanym wężu będzie utrudniać szybkie rozwinięcie węża.

Folijki widzieliśmy też na siedzeniach wynajmowanych motorków elektrycznych, rurki styropianowe pozakładane na kierownicę. Oczywiście wszystkie makabrycznie poniszczone, poprzecierane, wybrudzone i wystrzępione. A po co to wszystko? Czy na ofoliowane rzeczy obowiązują wyższe ceny? Tak jak u nas na allegro: komórka, wyświetlacz igła, oryginalna folia na wyświetlaczu.... (takie chodzą w cenie nówek). Może. Ale jak tłumaczy to ofoliowane węże strażackie? Czyżby też niewykluczali ich sprzedaży? No i jak taka folia na siedzeniu motocykla w opłakanym stanie ma świadczyć o jego nowości?
A może Mjanmańczycy myślą że tak powinno być? Że folii w ogóle nie powinno się ściągać skoro nie trzeba?

Kolejną rzeczą jest ich jakaś taka niegospodarność. Po miastach porusza się taksówkami. O ile w Rangunie bardzo łatwo złapać taksówkę, to w Mandalay (drugie co do wielkości miasto) znacznie trudniej i do tego płaci się za dwa razy tyle. Pytam czemu. Odpowiedź: ceny wysokie, bo niska podaż i wysoki popyt. No jasne, tylko czemu ci taksówkarze z Rangunu nie popracują w Mandalay? Zarobiliby więcej, ceny i dostępność by się wyrównały... Maciej z kolei spytał taksówkarza w Mandalay ile zarabia na taksówce i okazało się że sporą część dochodu ładuje w wynajem tejże taksówki na cały dzień od firmy wynajmującej... taksówki. No więc Maciej szybko wypytał o ceny aut i przeliczył taksówkarzowi, że już za rok z hakiem zwróciłaby się mu inwestycja w samochód, a po tym czasie miałby dochód na czysto. Ale taksówkarz, nie tyle że nie potrafił tego pojąć, co nie próbował w ogóle tego pojąć. I kolejna sprawa taksówkowa: niezależnie czy się jedzie wygodnym mercedesem z klimatyzacją, czy na pace ciężarówki w kurzu drogi, to płaci się za ten sam dystans tyle samo. To czemu, ci właściciele ciężarówek nie wyspecjalizują się w transportowaniu ludzi w większych ilościach (ze 20 osób zmieści się na pakę) w niższej cenie? Działaliby po prostu jako prymitywne autobusy miejskie.

W pewnym momencie aby ulżyć Ani trudy podróży chcieliśmy wybrać pociąg. Ale z kimkolwiek byśmy nie rozmawiali, to odradzał nam korzystanbie z kolei. Pociąg jeździ tylko raz dziennie, może się spóźnić, może przyjechać sporo za wcześnie, a może w dany dzień w ogóle się nie pojawić choć jest w rozkładzie. Do tego jedzie piekielnie wolno. Coś koło 15km/h. I w miejscu gdzie kończy bieg dojeżdżając do głównej linii kolejowej północ-południe kraju, nie da się przesiąść ani na w kierunku na północ ani w kierunku na południe w ten sam dzień, bo pociągi nie są nijak zsynchronizowane. A na stacji z tego co patrzyłem nic wokół nie ma poza jednym hotelikiem, który udało mi się znaleść w necie. No więc pytam się jak ma się opłacać utrzymywanie linii kolejowej przez góry jeśli jeździ nią tylko jeden pociąg dziennie, nikt z niej nie korzysta i do tego jakby nawet więcej osób zechciało z niej korzystać, to musieliby spać pod gołym niebem na stacji przesiadkowej czekając na pociąg następnego dnia.


Popularne posty z tego bloga

Życie na Mauritiusie

Explanation why Boris Johnson's decision about pandemic is probably right [UK]

Życie w hostelu na Khao San road w Bangkoku