Kto jest babą a kto chłopem (dla MKOl)?

 

Przede wszystkim należy sobie zadać pytanie po co MKOl w ogóle stosuje dyskryminację(*1) ze względu na płeć. Postępując w ten sposób odcina się od antycznej tradycji olimpijskiej. W Grecji w zawodach olimpijskich mogli uczestniczyć jedynie mężczyźni (nadzy lub prawie nadzy, nasmarowani oliwą). Kobietom nie wolno było nawet zasiadać na trybunach. Nowożytne olimpiady porzuciły ten seksizm. Pierwsze kobiety wystąpiły w zawodach olimpijskich w 1900 roku, ale kategorie sportu kobiecego zaczęły się szerzej upowszechniać dopiero w drugiej połowie XX wieku, a trzeba było czekać aż do 2012 roku aby każda męska dyscyplina miała swój kobiecy odpowiednik. Tak więc minął ponad wiek i kilka pokoleń żeby kobiece dyscypliny stały się normą.

Dopuszczenie kobiet nie oznacza od razu segregacji, najprostszym rozwiązaniem jest jej brak: każda dyscyplina jest otwarta dla każdego sportowca, a wszystkie drużyny są domyślnie mieszane. O ile w niektórych sportach (np. strzelectwo) takie rozwiązanie dobrze się sprawdza, to w większości sportów wymagających siły i wytrzymałości mężczyźni średnio(*2) radzą sobie trochę lepiej. W drugą stronę oczywiście też to działa. W gimnastyce akrobatycznej lepiej być drobno zbudowanym, niskim i z lżejszymi kośćmi. Tu kobiety mają trochę lepiej, ale takich dyscyplin jest mniejszość.

Sytuacja ma się podobnie jak w boksie. Większa masa ciała przekłada się sporą przewagę. Jeśli nie wprowadzimy kategorii wagowych, to okaże się, że potężnie zbudowani ludzie zdominują ten sport(*3). 

Można sobie wyobrazić, że zamiast ze względu na płeć MKOl stosowałby, powiedzmy w biegach przez płotki, dyskryminację ze względu na długość nóg, tak żeby dopuścić do startu tych ludzi (niezależnie od płci), którzy mają krótsze nogi. Ale nie ma po co tego robić, bo nikt tego nie żąda, podobnie jak nikt nie żąda żeby w siatkówce i koszykówce były kategorie wzrostowe. Za to segregacja według płci jest w pierwszym przybliżeniu prosta, wpajana od małego (zabawy dla chłopców vs zabawy dla dziewcząt, osobne lekcje WF na których robi się inne rzeczy) i powszechnie akceptowana.

Na potrzeby klasyfikacji zawodników jako kobiet i mężczyzn MKOl stosuje klasyczne kryterium obecności genitaliów (pierwszorzędowe cechy płciowe). Inne organizacje stosują testy genetyczne na obecność chromosomów płciowych. Przez to niedawno podzieliła opinię publiczną kwestia dopuszczenia do startu w olimpiadzie bokserki z Algierii Imane Khelif jako kobiety, która wcześniej przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA) została na podstawie testów genetycznych uznana za mężczyznę (Imane posiada chromosom Y). Problem z kategorii sportowej przeszedł do biologiczno-medycznej.

Kto więc, i czy ktokolwiek, ma tu rację?

Nie wszystkie zwierzęta rozmnażają się płciowo (*4). Nie wszystkie płciowe organizmy mają dokładnie dwie płcie (*5). Niektóre zwierzęta zmieniają płeć w ciągu życia, inne produkują na raz oba typy gamet (obojnaki). U Homo sapiens jest akurat prosto: wszystkie osobniki o ile nie mają wad rozwojowych, produkują jeden (z dwóch) typ gamet, więc łatwo zaklasyfikować je jako samice i samce. Tylko czy MKOl powinien stosować taką biologiczną definicję? Żadna z dyscyplin olimpijskich nie wymaga korzystania z genitaliów, ani tworzonych przez nie gamet, za to wszystkie wymagają korzystania z mięśni, kości, stawów, ścięgien itd(*6).

Jak się ma budowa ciała do płci?

Zacznijmy od tego jak jest determinowana płeć u ssaków, w tym u Homo sapiens. Kluczowym genem jest czynnik transkrypcyjny (regulator ekspresji genów) SRY znajdujący się na chromosomie Y. Bez aktywności tego genu z zarodka rozwija się samica: w genital ridge (nie wiem jak po polsku), strukturze poprzedzającej zarówno męskie jak i żeńskie genitalia, powstają jajniki. Jeśli brak jest tego chromosomu (np. kariotyp X, XX, XXX) lub sam gen SRY lub jego sekwencje regulatorowe są uszkodzone to powstaje samica. Jeśli występuje choć jeden sprawny chromosom Y z genem SRY, to rozwija się samiec. Nadmiarowe chromosomy X (powyżej 1) ulegają imprintingowi: są w całości wyłączane, tak żeby tylko jedna kopia działała. Obecność tego wyłączonego chromosomu (ciałko Barra) wybarwionego i widocznego pod zwykłym mikroskopem jest najprostszym molekularnym testem płci. Studenci biologii na drugim roku sami się tak testują.

To jeszcze nie oznacza, że samiec będzie mieć męską budowę ciała. O tym (drugorzędowe cechy płciowe) decydują hormony płciowe produkowane przez gonady. Jeśli brak tych hormonów (bo np. usunięto je na wczesnym etapie rozwoju u myszy w laboratorium), to domyślnie rozwija się samica: rozwija się pochwa, szyjka macicy, macica, jajowody i gruczoły piersiowe. Jeśli działają hormony męskie to rozwija się samiec: penis, pęcherzyki nasienne i gruczoł krokowy. Produkowany przez komórki Sertoliego w jądrach hormon antymüllerowski (w opozycji do żeńskiego estrogenu) blokuje rozwój przewodów Müllera do żeńskich organów rozrodczych. Drugi, bardziej znany męski hormon, testosteron inicjuje powstawanie męskich organów rozrodczych i hamuje rozwój zawiązków gruczołu piersiowego.

Testosteron jest też odpowiedzialny za przyrost masy mięśniowej i męski typ budowy ciała. Testosteron da się suplementować, więc od dawna był on stosowany jako doping w sporcie. Kobiety też produkują testosteron, choć w mniejszych ilościach. W niektórych dyscyplinach olimpijskich stosuje się limity poziomu testosteronu u kobiet (5 nmol/l), np. w biegu na 400m. Ale w innych (np. bieg na 200m) już nie. Kobietom z wysokim poziomem testosteronu (hiperandrogenizm) pozwala się wystąpić w wyścigach jeśli farmakologicznie sobie go obniżą przed zawodami. W czasie olimpiady w Rio (2016) kontrowersje wzbudziła biegaczka Caster Semenya, prawdopodobnie z hiperandrogenizmem, która zdobyła złoty medal. Pojawiły się głosy z jednej strony, że nie wolno zabraniać kobietom udziału w zawodach tylko dlatego, że ich ciało naturalnie wydziela więcej androgenów. A z drugiej strony, że jeśli na to pozwolimy, to wkrótce na bieżniach będą występować tylko chore kobiety (hiperandrogenizm wiąże się z trądzikiem, łysieniem, brakiem cyklu miesiączkowego).

To może w ogóle do dyskryminacji zawodników i zawodniczek stosować wyłącznie kryterium poziomu testosteronu? Pojawiały się i takie głosy. Tylko, że wtedy do kategorii nisko-testosteronowej zaliczałoby się ok 2% męskich (genitalia) atletów z typowo żeńskim poziomem tego hormonu. A to by nie przeszło.

Podsumowując, w osiąganiu wyników w sporcie to testosteron ma finalne znaczenie, nie kariotyp (obecność chromosomu Y) i nie obecność gonad. I to nie tylko poziom testosteronu w momencie zawodów, ale też testosteron w czasie rozwoju i w czasie treningów. Tyle, że tych ostatnich nie da się badać.

W przypadku klasyfikacji Imane Khelif MKOl stosuje trochę lepszą operacyjną definicję płci (genitalną) niż IBA (genetyczną). MKOL też bada, choć bardzo wybiórczo, poziom testosteronu w dniu zawodów. Idealnej definicji się raczej nie doczekamy.

 

*1 Używam słowa dyskryminacja w jego pierwotnym sensie: rozróżnianie czegoś (na co najmniej 2 rozdzielne kategorie). Nie używam tego określenia jako synonimu „złe traktowanie”. Sprawa ma się podobnie jak ze słowem „alternatywa”. Alternatywa to sam wybór, a nie jedna z opcji wyboru (mimo że niektórzy tak tego słowa używają).

*2 tak na prawdę to chodzi o ogony rozkładów. Atleci są selekcjonowani pod kątem wyników. W olimpiadzie uczestniczą osoby najszybsze, najmocniejsze i z najlepszym refleksem. Ale ogony, podobnie jak średnie, też się różnią dla płci.

*3 W boksie bardzo łatwo o uraz mózgu. Osobiście jestem przeciwny transmisjom tej brutalnej dyscypliny.

*4 https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/21237759/

*5 Na przykład https://en.wikipedia.org/wiki/Physarum_polycephalum

*6 Mitochondriów też. Wydajność i liczba mitochondriów w komórkach mięśniowych jest krytyczna, podobnie jak wydajność serca i wymiany gazowej w płucach oraz produkcji glukozy przez wątrobę i mnóstwa procesów biochemicznych w komórkach.



Popularne posty z tego bloga

Życie na Mauritiusie

Explanation why Boris Johnson's decision about pandemic is probably right [UK]