Londek

Jako że przeprowadziłem się do Londynu i oficjalnie dołączyłem do grona 700 tys. rodaków szerzących rodzimą kulturę na Wyspach, to post ten nie będzie na temat życia w Asi, tylko w Anglii. Rozważę zmianę nazwy na sławetne „u nas w UK” czy coś w ten deseń.
Rodzima kultura podbija Wyspy

Azja nie bez powodu zwana jest wylęgarnią zarazy. To stamtąd najprawdopodobniej przywędrowała do średniowiecznej Europy dżuma, tu powstała ptasia grypa i co roku powstają nowe szczepy „zwykłej” grypy, które później rozprzestrzeniają się na pokładzie cywilnych statków powietrznych na cały świat*. Jednak będąc w Azji najgorszą chorobą jaką dostałem były zajady w kącikach ust, które rychło dały się wyeliminować fungicydem. Żadnej malarii, cholery czy nawet sraczki.

Teraz jestem w Londynie 5 dni i już jestem chory; zapewne zwykłe przeziębienie czy grypa, ale zawsze. Wbrew obiegowej opinii grypa nie rozprzestrzenia się tylko drogą kropelkową „w kichnięciach i w kropelkach wydychanego powietrza” lecz głównie przez powierzchnie dotykanych przedmiotów. Wirus znajduje się w wydzielinach ciała takich jak ślina, łzy i przede wszystkim śluz z nosa. Chory co chwilę smarka lub trze piekące spojówki, a potem niedomytymi rękami dotyka klamek, stołów, klawiatur, monet, bankomatów, uchwytów w metrze itd. Zarażana osoba dotyka potem tych przedmiotów i a potem dotyka dłońmi własnej twarzy: ust, oczu, nosa. Dlatego właśnie maseczki tak dobrze przeciwdziałają zakażeniom. Po prostu nie da się w nich łapami dotykać sobie twarzy.

drzwi #1
drzwi #1
Najprostszą metodą walki z rozprzestrzenianiem się tej zarazy jest izolowanie chorych (słuchaj mamy i siedź w domu gdyś chory!) tudzież eliminowanie konieczności dotykania różnych powierzchni. Metra w Londku wyeliminować się nie da, ale Anglicy są  na tyle przytomni, że nie tłoczą się w kościelnych ławach ani nie dotykają przy wejściu święconej wody skażonej. Ale drzwi za to tutaj dostatek.




drzwi #2
drzwi #3 (zimny korytarz między budynkami)
drzwi #3
drzwi #4
drzwi #5
Nadmiar drzwi wynika z przesadnej ostrożności. Anglicy do dziś przeżywają traumę związaną z wielkim pożarem Londynu z 1666 roku, który strawił 2/3 miasta. Budownictwo od tego czasu trochę się zmieniło i nie ma dziś codziennych pożarów drewnianych domów zapalonych od ognia w piecu ani pod kuchnią. Mimo to, traumatyczne przeżycie sprzed trzech i pół wieku wciąż odbija się echem w głowach młodych Anglików.
Pracuję w nowiutkim budynku zbudowanym z betonu, szkła i stali, ale drogę i tak co chwilę grodzą drzwi przeciwpożarowe. Tym, który nie byli jeszcze na Wyspach śpieszę wyjaśnić, że to takie ciężkie, grube i niepalne drzwi, które muszą być cały czas zamknięte, żeby korytarzami nie roznosiły się zbyt szybko płomienie. Drzwi trzeba ręcznie popchnąć lub pociągnąć, bo drzwi na fotokomórkę mogłyby się zepsuć i pozostać otwarte w czasie pożaru.




drzwi #6
I tak: jeśli chcę iść na stołówkę na terenie kampusu, to muszę dotknąć DWUNASTU drzwi. (Galerię już zapewne zauważyliście.) Do pięciu z tych drzwi dodatkowo trzeba przyłożyć identyfikator celem ich odblokowania. Po obiedzie dochodzi jeszcze wpisywanie w jednym miejscu palcem hasła.



Anglicy przedkładają bezpieczeństwo pożarowe nad własne zdrowie, ale bystrze zauważają, że są miejsca gdzie obie te rzeczy da się pogodzić. Na przykład w toalecie. Kosze toaletowe (nawet te na zużyte ręczniki papierowe) obsługuje się wyłącznie nogą, żeby broń Boże zafajdanym łapskiem nie dotknąć pokrywy. Anglicy nie poszli po kosztach, bo wiedzą że na bezpieczeństwie nie można oszczędzać, więc kosze są ognioodporne i dobrze chronią swoją zawartość w razie pożaru.

ognioodporny kosz na brudne ręczniki w toalecie.



Monitor higieny. Aktualny poziom higieny: zero
Profilaktycznie w budynkach gdzie mogą być pacjenci znajdują się na ścianach mierniki higieny. Takie fajne z dużym elektronicznym wyświetlaczem jak ten obok.

Ponoć grypa w pierwszych tygodniach po przyjeździe do Londka to standard i każdy ją dostaje. Mój szef po przyjeździe z Norwegii chorował równy miesiąc.

drzwi #7
Nie znam jeszcze dobrze lokalnych zasad, więc jak tylko sam zachorowałem to poszedłem do lekarza po zwolnienie „L4”. Zamiast recepty na polopirynkę i rady aby zostać w łóżku i jak płukać gardło, dostałem radę, aby nie rezygnować z pracy i pracować nawet będąc chorym. Na moje pytanie, czy to trochę nie fair aby tak zarażać kolegów dowiedziałem się, że przejście grypy czyni nas mocniejszymi (słowa lekarza).


drzwi #8
Na koniec ciekawostka. Oglądałem dziś BBC News. Skrót wiadomości: 1) synod kościoła anglikańskiego zgodził się na biskupstwo kobiet, 2) zmarł Frederik Sanger, podwójny brytyjski noblista z chemii, 3) pożar zabił kilka osób w domu gdzieś w Derbyshire.

Teraz wyobraźcie sobie następujące newsy w Polandii: 1) synod biskupów Polski zgodził się na kapłaństwo kobiet, pierwsze ksiądzynie otrzymają święcenia w 2016 r., 2) Maria Skłodowska zmarła dziś w wieku 68 lat, 3) dwie kobiety i dwoje dzieci zmarły w wyniku pożaru domu mieszkalnego w Świątnikach Górnych.

drzwi #9
Jak myślicie, które newsy byłyby dyskutowane? Otórz zgadliście. Pierwszy był pięciominutowy wywiad z policjantem oraz ze strażakiem. Przynudzali o stanie ofiar, którędy uciekały przed jęzorami ognia, jak doszło do pożaru, kto został bez dachu nad głową i w ogóle „I CO TERAS?!”
Pozostałe dwie informacje były tylko wzmiankowane.


drzwi #10
drzwi #11 (ciężkie i z kodem)

drzwi #12 (do samej restauracji)

Dwie rady jak unikać grypy, ale tylko te, które są w zgodzie z przepisami p.poż.: kichaj w chusteczki i używaj pomp żelowych do czyszczenia rąk (nie widziałem jeszcze żadnej)

Bardzo „seriously”. Że niby lepiej się szczepić niż nie rozsiewać

Czyste ręce to bezpieczne ręce. Jasne, myj ręce 13 razy w drodze na stołówkę i 13 razy w drodze powrotnej.



Popularne posty z tego bloga

Życie na Mauritiusie

Explanation why Boris Johnson's decision about pandemic is probably right [UK]

Życie w hostelu na Khao San road w Bangkoku